niedziela, 30 sierpnia 2015

Rozdział 1

"Nigdy nie żegnasz się na zawsze"


_____________________________

-Lily, pośpiesz się! - Usłyszałam zdenerwowany głos mojej matki. Uwielbiała mnie poganiać. Zwłaszcza, że wtedy, pierwszy raz od dziesięciu lat, wracałam w rodzinne strony. Nie wiedziałam, co było powodem tak nagłej decyzji, a moi rodzice próbowali wciskać mi tylko marne wymówki. Jedna z nich to praca ojca, którą podobno stracił. Kurczę, był potężnym czarodziejem, synem samego Albusa Dumbledodore'a, więc dlaczego przejmował się jakąś pracą w bibliotece?!

Mama znowu twierdziła, że nie było tu dla mnie przyszłości i pragnęła, bym rozwijała swoje magiczne zdolności. Skrycie wiedziałam, że chciała zrobić ze mnie „potężną czarownicę”, ale nie nadawałam się do tego. Przynajmniej tak myślałam. Przez cały okres mieszkania we Francji rodzice próbowali wychować mnie bez użycia nawet najmniejszej krzty magii. Chcieli ukryć to, kim jestem. Kiedyś dostałam list z niejakiego Hogwartu. W tamtym dniu dowiedziałam się prawdy o moim życiu. Nie zaczęłam jednak nauki w tejże szkole. Aż do tamtej chwili.

W następnym miesiącu skończyłabym szesnaście lat, a od następnego dnia zaczynałam naukę. Wydawało mi się, że przez cały pobyt we Francji w głębi duszy czułam, jakby moje serce ciągnęło mnie do Hogwartu. Mieszkając jedynie z rodzicami, którzy ukrywali jak najwięcej faktów o twoim życiu, ciężko dowiedzieć się czegokolwiek. Nigdy nie próbowałam nawet o nim wspominać.

***
Ogromny kamienny most stał przed nami otworem. Wysokie mury Hogwartu wznosiły się przede mną. Serce biło jak opętane, a na rękach czułam gęsią skórkę. Nie miałam pojęcia, co sprawiało, że się tak denerwowałam.

- Uspokój się, kochanie. - Moja mama poklepała mnie po plecach, po czym odgarnęła mi włosy z policzków. Doskonale wiedziała, że nie znoszę przesadnych czułości. Tata natomiast sięgnął po nasze dwie walizki i podążył szybkim krokiem w stronę bramy. Spojrzałam na matkę, która wydawała się dość podekscytowana zmianą otoczenia, chociaż starała się to ukryć. Bąknęła ciche „chodź” i ruszyła za swoim mężem. Toteż musiałam ich dogonić, by chwilę później wyciągnąć swoją drobną dłoń i zapukać w drzwi Hogwartu. Wrota otworzyły się bez niczyjej pomocy, a moim oczom ukazał się ogromny dziedziniec pomiędzy wieloma wieżami. Mogłabym uznać, że jest dość pusto. Ani jednej żywej duszy. Tylko na środku schodów majestatycznego zamku stał starszy człowiek z siwymi włosami i długą brodą. Na jego twarzy spoczywał uśmiech tak szczery, jakiego nigdy jeszcze nie widziałam. Wydawał się taki znajomy. Jego oczy skierowały się w moją stronę, kiedy powolnym krokiem zbliżyłam się. Próbowałam przypomnieć sobie jego postać, jednak z marnym skutkiem. No ale ile można zapamiętać z wydarzeń sprzed dziesięciu laty, gdy było się dzieckiem.

- Ojcze - szepnął mój tata, a wtedy wszystko umilkło. Ptaki przestały śpiewać, wiatr zanikł, a starszy człowiek, stojący nadal przed zamkiem, spojrzał na mojego ojca, który od razu spuścił głowę w dół, jakby zrobił coś złego.

- Madeleine - zwrócił się dziadek do mojej matki, kompletnie ignorując tatę. - Tak dobrze was znowu widzieć. Zaprowadźcie Lily do pokoju i przyjdźcie potem do mojego biura. Musimy porozmawiać o dalszej edukacji mojej wnuczki. - Posłał mi delikatny uśmiech, po czym odwrócił się na pięcie i zniknął w oparach świecącego pyłu.

Rodzice zaprowadzili mnie do komnaty na drugim piętrze. Zostawili walizki, każąc mi tutaj zaczekać. Kiedy odeszli, rozejrzałam się po pokoju. Miałam dwuosobowe łóżko, co było dużym plusem. Ale pokój był o wiele mniejszy niż mój poprzedni. Czułam się jak w klitce. Zamknięta. Szybko zmieniłam tok myślenia i postanowiłam zająć głowę czymś innym. Rozpakowałam swoje ubrania. Z jednej z kieszeń wyciągnęłam różdżkę matki, ale natychmiast ją odłożyłam, ponieważ wiedziałam, że nie spodobałby się jej fakt, że ruszałam jej rzeczy.

Z każdą kolejną chwilą tutaj czułam coraz wyraźniej, że to był mój dom.

***
Rano dostałam wiadomość, że mój dziadek chce się ze mną zobaczyć.

- Chciałeś mnie widzieć? - zapytałam. Nie słysząc odpowiedzi, weszłam do gabinetu. Na środku pomieszczenia tuż za biurkiem siedział Albus - najpotężniejszy z potężnych, czarodziej z ogromną mocą. A naprzeciwko niego ja - dziewczyna, która nie umie trzymać swojej własnej różdżki. Cóż za ironia losu.

- Dobrze, że jesteś. Usiądź. - Skierował dłoń na mebel, stojący obok niego. Usiadłam więc na skórzanym, czarnym fotelu. Ze zdenerwowaniem ściskałam swój szary sweter tak, że szwy powoli zaczynały pękać przy rękawach.

- Lily...Wyrosłaś i stałaś się prawdziwą kobietą... Ale niewinność, którą posiadałaś jako dziecko, pozostała - powiedział i wstał, przechadzając się kilka razy obok swojego kominka. Stał ciągle plecami do mnie kiedy wypowiadał kolejne zdania. - Jestem przekonany, że nie wiesz nic o świecie magii, nawet nie zaprzeczaj. Rodzice pragnęli, byś wiodła życie szarego śmiertelnika. Nie chcieli dać Ci szansy na pokazanie swoich umiejętności. A talent masz we krwi. Nie skazuj się na porażkę. Zawsze pamiętaj, że jesteś wyjątkowa - zakończył, odwracając się do mnie z ogromnym uśmiechem na twarzy. - A teraz chodź ze mną. Musisz się  z kimś zobaczyć.

- Z kim?

- Z kimś kogo znasz.

Postanowiłam nie ciągnąć tematu. I chyba nie dlatego, że prawdopodobnie i tak by mi nie odpowiedział. Po prostu lubiłam niespodzianki. Skierowaliśmy się równym krokiem w dół, po schodach, które przemieszczały się w różne kierunki. Dookoła nas chodziły grupki uczniów. Czasami zdołałam usłyszeć: „To ona” lub „Wróciła”. Nie potrafiłam odpowiedzieć sobie na pytanie, skąd mnie znali.
Dziadek zatrzymał się przed ogromnymi, drewnianymi drzwiami od Wielkiej Sali. Obok niego stała dziewczyna o brązowych włosach, opadających spokojnie na jej ramiona. Była naprawdę bardzo ładna. Czułam rosnącą zazdrość w moim ciele.

- Lily... Hermiona... - przedstawił nas sobie i zniknął ponownie w chmurze dymu i pyłu.

- Jak dobrze cię widzieć! - krzyknęła nagle szatynka i przytuliła mnie do siebie mocno. Chyba nie zdawała sobie sprawy z tego, że zbytnie czułości mnie mdliły.
- Przepraszam, ale... nie pamiętam cię.

- Och - speszyła się i odsunęła. Spodobało mi się, że odtąd wiedziała, jaka ma być odległość. Wbrew pozorom nie jestem jakimś ogromnym smutasem, mam po prostu swoje zasady.

- Może to ci przypomni. - Złapała mnie za dłoń, a moje oczy zamknęły się automatycznie. Tak jakby ktoś rzucił zaklęcie. I chyba tak było, ponieważ jedyne co widziałam, to kilka błękitnych obłoków, które powoli zamieniały się w wyraźne obrazy... Dwie dziewczynki bawiące się przy huśtawkach... trzymające się za dłonie... krzyczące do siebie nawzajem: „Hermiona” i „Lily”... Nagle scena zmieniła się. Była noc. Te same dziewczynki płakały, siedząc na schodach przed domem. Jakby żegnały się na zawsze. Wtedy wszystko zniknęło i znów widziałam przede mną tę samą dziewczynę, co wcześniej, ale było zupełnie inaczej. Tym razem pamiętałam Hermionę, moją przyjaciółkę.

- Nie wierzę - wyszeptałam i spojrzałam na nią.

- Wiedziałam! Zawsze wiedziałam, że Dumbledore znów cię tutaj sprowadzi! - krzyknęła i ponownie rzuciła się na moją szyję. Ale ja nie chciałam jej więcej odrzucić. Uściskałam ją za to jeszcze mocniej.

4 komentarze:

  1. Musisz jeszcze trochę popracować nad stylem, ale wierzę, że każdy kolejny rozdział będzie lepszy od poprzedniego. Wstawiaj spację po wszystkich znakach interpunkcyjnych! Przez to trochę ciężko się czyta. Czasami mogłam wyczuć delikatną sztuczność, aczkolwiek nie rzuca się ona w oczy. Może zastanów się nad posiadaniem bety? :)
    Dobra, to tyle, jeżeli chodzi o część techniczną. Teraz merytoryczna: Masz pomysł, zaciekawiłaś mnie i teraz przez moją głowę przelatuje milion pytań typu: Dlaczego uciekli z Anglii? Dlaczego przybyli teraz, kiedy kraj stoi na progu wojny? Dlaczego staruszek Dumbledore czuje urazę do syna?
    Pisz dalej, a ja obiecuję, że jeszcze tu zajrzę. :)
    Pozdrawiam,
    Cassie :)

    wieczne-pioro-cassie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci bardzo za komentarz to po pierwsze. Cieszę się,że napisałaś co jest źle oraz co mogę poprawić.Postaram się zredukować wszystkie błędy :) I jeszcze raz dziękuję za przeczytanie

      Usuń
  2. Zapowiada się ciekawie. Nowa postać na pewno doda urozmaicenia do historii i wprowadzi pewien tajemniczy wątek. Zgadzam się we wszystkich kwestiach z moją poprzedniczką Cassie. W mojej głowie również powstało wiele pytań, a na ich odpowiedzi będę musiała, niestety, poczekać. Lecę czytać dalej!

    http://bring-me-to-life-dramione.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję,że tu jesteś.
      Staram się poprawiać błedy jak tylko jest to możliwe,a aktualnie poszukuję bety :)

      Usuń